[ENG]
May is probably the best time to visit Pszczyna – especially if, like us, someone loves parks in full bloom. We went there at the beginning of May and happened to come across a moment when everything was bursting with colors. From the entrance to the castle park, you could see whole clumps of rhododendrons – huge, spreading, covered in flowers in shades of pink, purple, white and yellow. Their size was impressive, because some of the bushes are several dozen years old and reach impressive sizes. The park in Pszczyna is huge – it is over 150 hectares divided into different parts: Castle Park, Dworcowy Park, the so-called Wild Promenade and more forested areas. But everything creates a coherent whole, modeled on English gardens from the 19th century. Walking along the alleys, you can't complain about boredom here a bend overlooking the water, there a bridge over a narrow canal, further on an island on a pond with a white café tempting with the smell of freshly ground coffee. It was there that we took a longer break. We sat down at a table almost by the water. From the island there was a wonderful view of the main facade of the castle. It is truly impressive – neo-Baroque, elegant, with a beautiful mansard and, most importantly, and not always so obvious, very well maintained. It is one of the best preserved castles in Poland – and certainly one of the most interesting to visit. It is worth knowing that the origins of this residence date back to the Middle Ages – already in the 11th or 12th century there was a defensive Piast watchtower here, guarding the trade route from Krakow to Silesia. In the 14th century there was a Gothic castle, which successfully resisted the Hussites in 1433. Later it passed into the hands of the Promnitz family from Saxony, who rebuilt it into a Renaissance residence. Over the centuries, the castle burned down and was rebuilt several times – for example, in 1679 a fire destroyed the northern wing. However, it underwent the greatest metamorphosis in the 19th century, when the owners were the Hochberg princes of Pless, also known from Książ. It was then, in the years 1870-1876, that, at the request of Prince Hans Heinrich XI, the castle was rebuilt in the French neo-Baroque style – the Parisian architect Hippolyte Destailleur was responsible for this. The effect was captivating and is still impressive today – the facade is symmetrical and full of details, and the interiors have retained almost all of their original furniture and decorations. But although the castle itself is probably magnificent, the biggest attraction for us was the park – especially beautiful at the beginning of May. Rhododendrons are of course the biggest stars of this season, but not the only ones. We saw American tulip trees with large lyre-shaped leaves, magnolias in full bloom, their cream and pink calyxes opening lazily in the sun. On the outskirts grew Canadian hemlocks and eastern white pines with long, soft needles that rustled with every gust of wind. The park in Pszczyna is also interesting in terms of history – its spatial layout is the result of several centuries of transformations. Originally, in the 16th century, it was a more formal garden in the Italian style, which was then transformed in the 18th century into a fashionable French garden with symmetrical alleys and flower beds. However, the greatest changes took place in the 19th century, when the Hochberg princes decided to give it an English character – free, picturesque, full of natural lines and spectacular groups of trees, and this is how it looks to this day.
[PL]
Maj to chyba najlepszy czas na odwiedziny w Pszczynie – zwłaszcza jeśli ktoś, tak jak my, kocha parki w pełnym rozkwicie. Wybraliśmy się tam na początku maja i trafiliśmy na moment, kiedy wszystko aż kipiało kolorami. Już od wejścia do zamkowego parku widać było całe kępy rododendronów – potężnych, rozłożystych, obsypanych kwiatami w odcieniach różu, fioletu, bieli i żółci. Ich rozmiary robiły wrażenie, bo niektóre krzewy mają kilkadziesiąt lat i osiągają okazałe rozmiary.
Park w Pszczynie jest ogromny – to ponad 150 hektarów podzielonych na różne części: Park Zamkowy, Park Dworcowy, tzw. Dzika Promenada i tereny bardziej leśne. Ale wszystko tworzy spójną całość, wzorowaną na angielskich ogrodach z XIX wieku. Spacerując alejami nie można narzekać na nudę tu zakręt z widokiem na wodę, tu mostek przerzucony nad wąskim kanałem, dalej wyspa na stawie z białą kawiarnią kuszącą zapachem świeżo mielonej kawy. To właśnie tam zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę. Usiedliśmy przy stoliku niemal nad samą wodą. Z wyspy rozciągał się wspaniały widok na główną fasadę zamku. Jest naprawdę okazały – neobarokowy, elegancki, z piękną mansardą i co najważniejsze, a nie zawsze tak oczywiste świetnie utrzymany. To jeden z najlepiej zachowanych zamków w Polsce – i z pewnością jeden z najciekawszych do zwiedzania. Warto wiedzieć, że początki tej rezydencji sięgają średniowiecza – już w XI czy XII wieku była tu obronna strażnica piastowska, strzegąca szlaku handlowego z Krakowa na Śląsk. W XIV wieku istniał gotycki zamek, który w 1433 roku skutecznie oparł się husytom. Później przeszedł w ręce Promnitzów z Saksonii, którzy przebudowali go na renesansową rezydencję. Na przestrzeni wieków zamek kilkakrotnie płonął i był odbudowywany – np. w 1679 roku ogień strawił północne skrzydło. Jednak największą metamorfozę przeszedł w XIX wieku, gdy właścicielami zostali książęta Hochbergowie von Pless, znani też z Książa. To wtedy, w latach 1870–1876, na zlecenie księcia Hansa Heinricha XI zamek przebudowano w stylu francuskiego neobaroku – odpowiadał za to paryski architekt Hippolyte Destailleur. Efekt był zniewalający i robi wrażenie do dziś – fasada jest symetryczna i pełna detali, a wnętrza zachowały niemal w całości oryginalne umeblowanie i dekoracje.
Ale choć sam zamek zapewne jest wspaniały, to dla nas największym magnesem był jednak park – szczególnie piękny właśnie na początku maja. Rododendrony to oczywiście największe gwiazdy tego sezonu, ale nie jedyne. Spotkaliśmy tulipanowce amerykańskie o wielkich liściach w kształcie liry, magnolie w pełni kwitnienia, ich kremowe i różowe kielichy rozchylały się leniwie w słońcu. Na obrzeżach rosły choiny kanadyjskie i sosny wejmutki z długimi, miękkimi igłami, które szeleściły przy każdym powiewie wiatru. Park w Pszczynie jest też ciekawy pod względem historycznym – jego układ przestrzenny to efekt kilku stuleci przekształceń. Pierwotnie, w XVI wieku, był to bardziej formalny ogród w stylu włoskim, który następnie w XVIII wieku przekształcono w modny ogród francuski z symetrycznymi alejkami i klombami. Jednak największe zmiany zaszły w XIX wieku, gdy książęta Hochbergowie postanowili nadać mu charakter angielski – swobodny, malowniczy, pełen naturalnych linii i efektownych grup drzew i tak właśnie wygląda on do dzisiaj.